wtorek, 16 lipca 2013

Nowy przyjaciel...

Matka Babska zawsze chciała by O. miał kiedyś swojego przyjaciela. Takiego najlepszego, co to będzie za nim łaził krok w krok, będzie z nim konie "kradł" *. Albo psa lub kotka. Przyjdzie to to przytuli sie, pomruczy, szczeknie, pomerda ogonem z radości, poliże... takiego Matka by chciała. Ale Matka wpływu nie ma. O wybrał sobie na nowego (mam nadzieję tymczasowego) przyjaciela -> wiruska**. Przybłąkało się to takie bezpańskie. Oblepiło swoimi łapskami. Zero z niego korzyści, a tylko same straty... Zachłanne to TO, łapczywe, chce wszystko tylko dla siebie, wyniszcza, denerwuje, drażni, męczy strasznie... nie daje spać, jeść, ból i przykrość sprawia...

hmmm z opisu to bardziej do jakiejś przyszłej, nielubianej przez Matkę Babską, dziewczyny O pasuje :P

* przenośnia oczywiście, bo Matka daleka do nakłaniania do kradzieży wszelakich ;)
** nie wiem jak, nie wiem skąd - tym razem nie rota, ale w sumie podobne objawy :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz