babskie życie
wtorek, 27 sierpnia 2013
Ciasto dla leniwych
Matka Babska ciastka, ciasteczka, słodkości lubi. Uwielbia pieczone, jeszcze ciepłe :) ale sama piec ... hmm nie za bardzo. Znalazła przepis. Nie wydawał się skomplikowany, pracochłonny i wymagający jakiejś ogromnej wiedzy jeśli chodzi o pieczenie... więc naszło ją. Upiekła Matka ciasto do kawy :)
A żeby nie było, wrzucam też fotkę ;)
A oto przepis
* 4 jajka
* szklanka cukru
* dwie szklanki mąki
* łyżeczka proszku do pieczenia
* pół kostki margaryny do pieczenia
* owoce
Roztopić margarynę. Do przestudzonej wrzucić wszystkie składniki i dokładnie wymieszczać widelcem/łyżką/mikserem. Wylać na blachę posmarowaną tłuszczem i obsypaną bułką tartą. Ułożyć owoce. Piec w piekarniku (190'C) do zarumienienia się i odchodzenia ciasta od brzegów.
Kruszonka :
Margarynę, cukier i mąkę wymieszać tak by powstały grudki ;) posypać ciasto.
Proste ? ;)
czwartek, 18 lipca 2013
Książka ważna rzecz
O tak ! Matka lubi czytać, choć czasu niewiele ostatnio i nad czytanie przedłożyć "woli" sen/pranie/sprzątanie/obiad//zmianę pieluchy/karmienie/ itp...O tak są to o niebo lepsze rzeczy niż taki spokojny wieczór w łóżku/wannie z ciekawą/śmieszną/intrygującą/wciągającą książką...
Wróć!!!
Matka lubi czytać... ostatnio (od jakichś 8 miesięcy) poszerzyła krąg zainteresowań literackich, bo skoro "cała Polska czyta dzieciom" ... Matka zna dzięki temu na pamięć już więcej wierszyków, bajek i piosenek dla dzieci niż kiedykolwiek kulejący system edukacji zdażył jej wbić do głowy w latach młodości ;)
Wróć!!!
Matka lubi czytać... chciała ostatnio wypożyczyć sobie ambitną książkę jakąś, odrywającą ją od codziennego życia, jakąś taką z polotem, z głębią, z akcją napietą i wciągającą ... Matka w rękach trzyma co? "Dziennik Taty" T. Kwaśniewskiego...
Nie ma ratunku dla Matki :P
Wróć!!!
Matka lubi czytać... ostatnio (od jakichś 8 miesięcy) poszerzyła krąg zainteresowań literackich, bo skoro "cała Polska czyta dzieciom" ... Matka zna dzięki temu na pamięć już więcej wierszyków, bajek i piosenek dla dzieci niż kiedykolwiek kulejący system edukacji zdażył jej wbić do głowy w latach młodości ;)
Wróć!!!
Matka lubi czytać... chciała ostatnio wypożyczyć sobie ambitną książkę jakąś, odrywającą ją od codziennego życia, jakąś taką z polotem, z głębią, z akcją napietą i wciągającą ... Matka w rękach trzyma co? "Dziennik Taty" T. Kwaśniewskiego...
źródło:google
Nie ma ratunku dla Matki :P
wtorek, 16 lipca 2013
Nowy przyjaciel...
Matka Babska zawsze chciała by O. miał kiedyś swojego przyjaciela. Takiego najlepszego, co to będzie za nim łaził krok w krok, będzie z nim konie "kradł" *. Albo psa lub kotka. Przyjdzie to to przytuli sie, pomruczy, szczeknie, pomerda ogonem z radości, poliże... takiego Matka by chciała. Ale Matka wpływu nie ma. O wybrał sobie na nowego (mam nadzieję tymczasowego) przyjaciela -> wiruska**. Przybłąkało się to takie bezpańskie. Oblepiło swoimi łapskami. Zero z niego korzyści, a tylko same straty... Zachłanne to TO, łapczywe, chce wszystko tylko dla siebie, wyniszcza, denerwuje, drażni, męczy strasznie... nie daje spać, jeść, ból i przykrość sprawia...
hmmm z opisu to bardziej do jakiejś przyszłej, nielubianej przez Matkę Babską, dziewczyny O pasuje :P
* przenośnia oczywiście, bo Matka daleka do nakłaniania do kradzieży wszelakich ;)
** nie wiem jak, nie wiem skąd - tym razem nie rota, ale w sumie podobne objawy :/
hmmm z opisu to bardziej do jakiejś przyszłej, nielubianej przez Matkę Babską, dziewczyny O pasuje :P
* przenośnia oczywiście, bo Matka daleka do nakłaniania do kradzieży wszelakich ;)
** nie wiem jak, nie wiem skąd - tym razem nie rota, ale w sumie podobne objawy :/
sobota, 13 lipca 2013
Potrzeba też Matka
Mówi się, że potrzeba Matką wynalazków ...
Matka Babska w potrzebie zatem! Przycisnęło Matkę i wynalazła sposób na ukąszenia tych krwiopijców co to wszędzie latają, czają się, w nocy bzyczą nad uchem i wbijają się w skórę, by pochlipać troche naszej krwi. Zaznaczyć warto, że matka używała już kremów, maści *, sięgnęła po cebulę, pastę do zębów ... nic to!
W końca wiedziona szałem i ryzykiem wydrapania sobie dziury w nodze, użyła ... żelu Bobodent :P
Matka nie wie czy to TO , czy może autosugestia, ale najważniejsze, że DZIAŁA !!! :)
Będzie Matka "na spółę" z dzieckiem używać zatem ;)
* obecnie wszystkie się skończyły, a komary zaatakowaly niepostrzeżenie ...
Matka Babska w potrzebie zatem! Przycisnęło Matkę i wynalazła sposób na ukąszenia tych krwiopijców co to wszędzie latają, czają się, w nocy bzyczą nad uchem i wbijają się w skórę, by pochlipać troche naszej krwi. Zaznaczyć warto, że matka używała już kremów, maści *, sięgnęła po cebulę, pastę do zębów ... nic to!
W końca wiedziona szałem i ryzykiem wydrapania sobie dziury w nodze, użyła ... żelu Bobodent :P
Matka nie wie czy to TO , czy może autosugestia, ale najważniejsze, że DZIAŁA !!! :)
Będzie Matka "na spółę" z dzieckiem używać zatem ;)
* obecnie wszystkie się skończyły, a komary zaatakowaly niepostrzeżenie ...
wtorek, 9 lipca 2013
I polała się pierwsza krew
Matka Babska uważa. I to bardzo. Czasem chyba, aż za bardzo. Nasłuchała się już że KWOKA z niej będzie co to dziecko pod skrzydełkami trzyma i świata zobaczyć nie pozwoli ;)
Ale Matka uważa - by O. krzywdy sobie nie zrobił, by oka nie stracił bawiąc się łyżeczką, by głową nie zarył w ścianę, by z łóżka nie spadł... Matka o swego O dba jak tylko może, bardziej niż o siebie - taka z niej Matka :P ... walka jednak nie równa jest... dzisiaj Matka, a w sumie O. przegrał walkę ... z barierką łóżeczka. 1:0 dla barierki.
Zębów O. ma zaledwie 3 (plus 3 w trakcie wyłażenia) i tymi oto zębiskami zarył bidulek o barierkę. No ale tak to jest, jak dziecko na tyłku usiedzieć nie potrafi - tylko wstaje, giba się, tańczy, chodzi, przemieszcza się i kusi los... który tylko czeka, żeby takiemu maluchowi dać popalić, a Matce krew w żyłach ściąć.
Więc stało się, pierwsza krew strumieniem poleciała *, wara napuchnieta, rozwalona, ryk i krzyk i słone łzy po policzkach leciały - u Matki również...
Będzie nauka na przyszłość - przywiązać O do szczebelków (albo do nogi Matki (tfu :P) ), nie ucieknie, a i krzywdy sobie nie zrobi ;)
* oj wie Matka Babska, że pierwsza i nie ostatnia na pewno ...
Ale Matka uważa - by O. krzywdy sobie nie zrobił, by oka nie stracił bawiąc się łyżeczką, by głową nie zarył w ścianę, by z łóżka nie spadł... Matka o swego O dba jak tylko może, bardziej niż o siebie - taka z niej Matka :P ... walka jednak nie równa jest... dzisiaj Matka, a w sumie O. przegrał walkę ... z barierką łóżeczka. 1:0 dla barierki.
Zębów O. ma zaledwie 3 (plus 3 w trakcie wyłażenia) i tymi oto zębiskami zarył bidulek o barierkę. No ale tak to jest, jak dziecko na tyłku usiedzieć nie potrafi - tylko wstaje, giba się, tańczy, chodzi, przemieszcza się i kusi los... który tylko czeka, żeby takiemu maluchowi dać popalić, a Matce krew w żyłach ściąć.
Więc stało się, pierwsza krew strumieniem poleciała *, wara napuchnieta, rozwalona, ryk i krzyk i słone łzy po policzkach leciały - u Matki również...
Będzie nauka na przyszłość - przywiązać O do szczebelków (albo do nogi Matki (tfu :P) ), nie ucieknie, a i krzywdy sobie nie zrobi ;)
* oj wie Matka Babska, że pierwsza i nie ostatnia na pewno ...
poniedziałek, 8 lipca 2013
Wyprawa
Matka Babska lubiła wyprawy :)
Lubiła pojechać za miasto, nie przejmować się niczym... kiedyś te wyprawy wyglądały mniej więcej tak :
M lub Matka Babska rzucali hasło : jedziemy ;) zabierali dokumenty, pieniądze, telefon i już byli gotowi do drogi ;) Dobytek ich mieścił się w kieszeni, względnie małej torebuni...
Teraz wyprawę - oj tak WYPRAWĘ - stanowi zwykły wyjazd za miasto na kilka godzin, ba! nawet spacer w okolicy ;) Bo trzeba zabrać : kubeczek z piciem, butelkę picia w razie "wu", jedzenie - gdyby się spacer/wyjazd przedłużył,chrupki, łyżeczkę, chusteczki mokre, pieluchy, wzglednie coś na przebranie gdyby było za ciepło/za zimno/dziecko przesikało pieluche/polało się dokumentnie piciem, zabawki/umilacze podróży, wózek/nosidło.... zapomniała Matka o czymś ? chyba tylko o walizce, żeby to wszystko zapakować ...
i jedź tu na wycieczkę Matko ...
Ale Matka Babska na wycieczkę i tak M i O wyciągnęła i z całymi bambetlami pojechali (jak cyganie), do Mogilan :
Zobaczyć poleca :)
Lubiła pojechać za miasto, nie przejmować się niczym... kiedyś te wyprawy wyglądały mniej więcej tak :
M lub Matka Babska rzucali hasło : jedziemy ;) zabierali dokumenty, pieniądze, telefon i już byli gotowi do drogi ;) Dobytek ich mieścił się w kieszeni, względnie małej torebuni...
Teraz wyprawę - oj tak WYPRAWĘ - stanowi zwykły wyjazd za miasto na kilka godzin, ba! nawet spacer w okolicy ;) Bo trzeba zabrać : kubeczek z piciem, butelkę picia w razie "wu", jedzenie - gdyby się spacer/wyjazd przedłużył,chrupki, łyżeczkę, chusteczki mokre, pieluchy, wzglednie coś na przebranie gdyby było za ciepło/za zimno/dziecko przesikało pieluche/polało się dokumentnie piciem, zabawki/umilacze podróży, wózek/nosidło.... zapomniała Matka o czymś ? chyba tylko o walizce, żeby to wszystko zapakować ...
i jedź tu na wycieczkę Matko ...
Ale Matka Babska na wycieczkę i tak M i O wyciągnęła i z całymi bambetlami pojechali (jak cyganie), do Mogilan :
Zobaczyć poleca :)
niedziela, 7 lipca 2013
Niedzielne (leniwe) poranki
Matka Babska lubi.
Może wtedy spać do 10 - phi nawet dłużej :) Jak już leniwie podniesie powiekę wita ją uśmiechnięty mąż z kubkiem gorącej i pachnacej kawy i śniadaniem podanym do łóżka. Dziecię bawi się grzecznie w łóżeczku - bez płaczu, kwiku, jęków i ryku. A Matka Babska niespiesznie wstaje, czyta poranną prasę, przegląda się przelotnie w lustrze - ale wygląda pięknie, swieżo jak zawsze zresztą ... a później...
... a później Matka Babska zazwyczaj się budzi ;) patrzy na zegarek i jest 5:30, dziecię nie śpi, wręcz domaga się zabawy/jedzenia/zmiany pieluchy/uwagi ... kawę wypija w locie, a w lustro nawet patrzeć nie chce :)
Miłej niedzieli ;)
Może wtedy spać do 10 - phi nawet dłużej :) Jak już leniwie podniesie powiekę wita ją uśmiechnięty mąż z kubkiem gorącej i pachnacej kawy i śniadaniem podanym do łóżka. Dziecię bawi się grzecznie w łóżeczku - bez płaczu, kwiku, jęków i ryku. A Matka Babska niespiesznie wstaje, czyta poranną prasę, przegląda się przelotnie w lustrze - ale wygląda pięknie, swieżo jak zawsze zresztą ... a później...
... a później Matka Babska zazwyczaj się budzi ;) patrzy na zegarek i jest 5:30, dziecię nie śpi, wręcz domaga się zabawy/jedzenia/zmiany pieluchy/uwagi ... kawę wypija w locie, a w lustro nawet patrzeć nie chce :)
Miłej niedzieli ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)